Miłośników sanepidu i wielbicieli czystości uprasza się o zamknięcie oczu. Będzie gorąco, czasem nieco brudno, a palce będą się wam lepić od cukru i tłuszczu. Napoje zostaną wam podane w plastikowych woreczkach związanych gumką i ze słomką w środku, a jedzenie na patyku lub w plastikowych miseczkach, lub czasem po prostu w woreczkach związanych gumką recepturką.
Myślisz, że dasz radę? Spróbuj, bo warto!
Gdziekolwiek jesteś – czy to w Kuala Lumpur, Penang, czy innym mieście, stoiska z konkretnym daniem będą się powtarzać po drodze, więc nie martw się, że coś przegapisz. Najlepiej przejść się do tzw. foodcourtu, czyli skupiska małych kramów z jedzeniem, gdzie każdy „kiosk” sprzedaje od lat tylko jedno, konkretne danie.
I na pewno najesz się do pełna za mniej niż 8 zł!
Ciekawostka: jedzenie uliczne lub w knajpkach w Malezji jest tak dobre i tanie, że… praktycznie nie gotuje się go w domu! Nie liczcie więc, że idąc do Malezyjczyka w gościnę, pani domu zaserwuje wam jedno z tych dań w domowym stylu. No, chyba że kupione na ulicy i odgrzane w mikrofali – zdarza się i tak 🙂
No to odliczamy:
Najlepsze malezyjskie dania street food, poniżej 8 zł!
1) Wantan mee
Moim skromnym zdaniem, najlepsze danie z kluskami ryżowymi jakie możecie dostać. cieniutkie kluski (cieńsze niż spaghetti) lśnią, pokryte ciemnobrązowym, słodkim sosem sojowym. Na górze leżą kawałki powoli pieczonej wieprzowiny, pokrytej chrupiącą, klejącą skórką z sosu barbeque. W środku mięso powinno być soczyste i idealnie białe. Do tego, dla zbalansowania smaku, trochę szczypiorku, albo innej zieleniny. A do klusek – obowiązkowo rosół z małymi pierożkami wantan – pod cieniutką skórką pierogową odkryjecie nadzienie z mielonego mięsa i krewetek. Pyszności!
Cena: 5 RM (5 zł)
Gdzie zjeść w KL: W Chinatown, na Petaling Street znajduje się najstarszy sklep serwujący wantan mee w całym mieście. Nieco schowany, ale jeśli wytężycie wzrok, to na pewno go znajdziecie – klienci napływają do sklepu cały dzień. W sklepie jest nieco brudno, więc jeśli nie możecie znieść kurzu i gołych ścian, poproście o tapao (na wynos).
Koon Kee Wantan Mee
No 95, Jalan Hang Lekir, Kuala Lumpur, 50000, Kuala Lumpur, WP Kuala Lumpur, 50000, Malaysia
2) Satay
Przecudowny klasyk malezyjski. Szaszłyki z kurczaka (tradycyjnie, ale czasem zdarzają się też wołowe lub wieprzowe), tworzone metodą: kawałek mięsa-kawałek skóry-kawałek mięsa itp. Marynowane w aromatycznej słodkiej marynacie i grillowane na specjalnych podłużnych grillach. Podczas pieczenia satay są co chwilę smarowane marynatą lub miodem, aby dodać im jeszcze więcej smaku.
Do satay dostaniesz też przegenialny sos z orzeszków ziemnych. Maczając satay w sosie i biorąc pierwszy kęs poczujesz, że naprawdę jesteś w Malezji. Gwarantuję!
Gdzie zamówić: w każdym mamaku (knajpie otwartej 24 godz/dobę, w której dostaniecie też placki roti i smażony ryż. Mamak to instytucja w Malezji, znajdziecie je wszędzie. Zapytajcie w recepcji hotelu/hostelu o najbliższy mamak, od razu nakierują was na dobry adres 🙂 ).
Zwykle trzeba zamówić minimum 5 patyczków. Dobra cena to 0.5 – 1 RM za patyczek. Jeśli satay kosztuje 2 RM za patyczek, to znaczy że znajdujesz się w zagłębiu turystycznym – uciekaj stamtąd, bo dobre szaszłyki wcale nie muszą być drogie.
3) Skrzydełka z kurczaka
Niby nic specjalnego, zwykłe skrzydełka. Ale w Malezji mają sposób na to, żeby skrzydełka z kurczaka stały się twoim ulubionym daniem 🙂 Łączą sobie to co najlepsze – wędzony aromat, chrupiąco-klejącą skórkę i nigdy nie są suche w środku. Smakują trochę imbirem, trochę melasą i nieco sosem rybnym, który nadaje im kopa.
Cena: 1-2 RM za skrzydełko
4) Lok lok
Na lok lok natkniecie się na pewno, jeśli w Malezji wybierzecie się na imprezę lub nocną eksplorację okolicy. Pełni on funkcję polskiego kebaba – jedzenia dostępnego o każdej porze dnia. Ponieważ lok lok sprzedawany jest z ciężarówki, właściciel może szybko zmienić lokalizację w przypadku braku klientów lub nagłego napływu ludzi (np. po koncercie – nie wiem jak to się dzieje, ale właściciele lok loków zawsze parkują ciężarówki w okolicach wyjścia z koncertów czy festiwali. Muszą być nieźle zorientowani w ofercie kulturalnej!). Natkniecie się na nie również w środku dnia w centrach miast – w KL np. przy stacji Imbi czy Bukit Bintang.
O o chodzi? Sprzedawca wystawia na porządnej warstwie lodu wszystkie dostępne szaszłyki – surowe. Są i kulki mięsne, i całe wielkie krewetki, kiełbaski, kulki rybne, pierożki wantan , chińskie grzyby i warzywa – wszystko na patykach. Każdy patyk ma inny kolor – odpowiada on cenie patyka. Cennik zwykle wisi z boku samochodu.
Wybiera się patyki, po czym wkłada się do głębokich garnków z gotującą się wodą lub rosołem. Jest to stoisko „zrób to sam”, czyli samemu trzeba regulować stopień ugotowania szaszłyków.
Niektóre ciężarówki mają też możliwość grillowania lub gotowania w sosie orzechowym, zapytajcie właściciela przed ugotowaniem, czy są jeszcze inne opcje!
Cena: od 0.5 do 3 RM za patyczek
5) Rojak
Klasyczna „sałatka” malezyjska – ale trzymaj się od niej z daleka, jeśli jesteś na diecie! Zapewne jest to jedna z bardziej zaskakujących sałatek w Azji.
Czego tu nie ma! Pokrojone surowe mango, papaja, ogórek, ananas, fasola – a do tego orzechy arachidowe, pasta z krewetek, sos rybny, sos sojowy, sezam. Czasem też smażone w głębokim tłuszczu tofu, jajka na twardo i kluski ryżowe.
Jest to mieszanka wszystkiego co malezyjskie – dlatego też czasem sami Malezyjczycy określają swoje społeczeństwo jako „rojak” – składające się z ludzi o różnym pochodzeniu i religii, a jednak żyjących razem. Brzmi dziwnie, ale smakuje ok! (bywa ostro, niektórzy sprzedawcy dodają sporo chilli)
Cena: ok. 3-5 RM
6) Cendol
Tradycyjny deser. Kruszony lód, mleczko kokosowe, zielone żelki i czerwona fasolka. Słodko i orzeźwiająco!
Może być serwowany w miseczce lub jako napój.
Cena: 1-2 RM
7) Apom balik
Chrupiący z zewnątrz, puszysty w środku. Z nadzieniem orzechowym. Coś jakby malezyjska wersja gofra. Jeśli gofr i sezamki połączyły się w jedno, smakowałoby to podobnie 🙂
Na Petaling Street w KL jest starszy pan z wózkiem, sprzedający apom balik codziennie aż do wieczora. Sprawdzone i smaczne!
Cena: 1-2 RM
8) Ice kacang
Deser lodowy. Kruszony lód, orzeszki, galaretki, syrop różany, syrop inny, fasolki, kukurydza. Dziwne i nie każdemu smakuje. Ale warto spróbować, żeby się przekonać, jak ci zasmakuje.
Cena: 1-3 RM
9) Durian
Klasyk. Najbardziej śmierdzący owoc świata. Sprzedawany w zasadzie wyłącznie na ulicy – w sklepie zaśmierdziałby całą sekcję owoców (dlatego też gdy można go czasem dostać w supermarketach, jest zawsze szczelnie zawinięty).
Durian jest dość tani w sezonie, ale poza nim zapłacicie nawet 100RM (100zł) za cały owoc! Zawsze pytajcie sprzedawcę, ile kosztuje kilogram, żeby nie przepłacić.
Cena: ok. 8 zł za osobę (w sezonie)
10) Nasi lemak
Malezyjskie śniadanie mistrzów. Ryż gotowany na mleczku kokosowym z dodatkiem imbiru. Do tego ostry sos chilli (sambal), orzeszki, plasterki ogórka i kawałek jajka na twardo. I suszone anchovies. Wszystko razem zawinięte w liść banana, który jednocześnie spełnia rolę talerza 🙂
Cena: 1-2 RM
11) Kanapki z bak kwa
Bułki typu „buła do hotdoga” pokrojone na mniejsze kawałki. A w środku – kawałek sprasowanej, klejącej od sosu wieprzowiny (to właśnie bak kwa), posypanej suszoną, sproszkowaną wieprzowiną, a to wszystko polane majonezem albo sosem. Tłusto, chrupiąco – tak właśnie smakuje kanapka w Malezji!
Cena: 5 RM
12) Otak otak
W dosłownym tłumaczeniu z malajskiego, „otak” znaczy mózg, ale w tym daniu mózgów brak. Jest to masa rybna, zawinięta w liść bananowca, i ugotowana na parze. Je się to z sosem chilli albo sosem sojowym. Pachnie i smakuje rybą, nie da się ukryć 🙂
Cena: ok. 1 RM
13) Chicken rice
Prosty koncept – a naprawdę genialny! Kurczaka gotuje się w całości na różne sposoby – na parze, pieczonego z sosem barbeque, lub pieczonego w piecu. Potem sprzedawca kroi go przy kliencie – można poprosić o swoją ulubioną część korpusu, a nawet flaki, jeśli ktoś lubi. Do tego serwuje się ryż – ale nie zwykły biały ryż, tylko lekko żółty – bo gotowany w rosole! Do tego kwaśno – ostry sos chilli i rosół.
Cena: 5 RM
14) Maggi goreng
Hit bazarów. Malezyjczycy to uwielbiają. Maggi to nic innego jak… zupka chińska. Malezyjczycy przyrządzają ją w nieco inny sposób – szybko wrzucając do wrzątku, a potem do woka. Miesza się ją z warzywami, mięsem mielonym lub kawałkami kurczaka, a do smaku dodaje się nieco chilli, sosu sojowego i rybnego. I po 3 minutach maggi goreng jest gotowe!
Cena: 5 RM
15) Hokkien mee
Ciężka sprawa – dosłownie, bo w przygotowanie zamieszane jest dużo smalcu. Grube ryżowe kluski miesza się w woku z wieprzowiną, słoniną i skórą. Do tego czosnek, sos sojowy, ostrygowy i olej sezamowy. A także krewetki, kulki rybne i trochę zieleniny. Wszystko razem miesza się aż do momentu, gdzy wszystkie składniki są dokładnie oblepione ciemnym, prawie czarnym sosem, a tłuszcz połyskuje z każdej strony. Hokkien mee ma mocny, ciężki smak i jedna porcja pozwoli wam poczuć się najedzonym przed dobrych kilka godzin.
Cena: 5-8 RM
16) Pasembur
Według mnie, pasembur najlepiej opisać jako sałatkę ze smażeniny. Jest tu smażone tofu, smażone kulki rybne, smażone mięso, smażone grzyby… I wszystko polane ciężkim, pomidorowo-chilli sosem. Dużo chrupania, ale im dłużej trzymacie pasembur na talerzu, tym bardziej nasiąka on sosem i wszystko staje się miękkie.
PS w wielu miejscach smai możecie skomponować pasembur, nakładając na talerz wasze wybrane składniki!
Cena: 5-7 RM
17) Omlet z małżami (oyster omlette)
Dokładnie tak. Omlet, a w nim mnóstwo małży (ciężko przetłumaczyć, w oryginale są to „ostrygi”). Małże są całkiem spore i w zależności od rodzaju, albo dość gumiaste, albo eksplodują wam w ustach. Do omleta zawsze dostaniecie godną porcję słodkiego sosu chilli. Z sosem jest zdecydowana różnica w smaku!
Cena: 5-8 RM
18) Smażone banany
Czyli po malajsku pisang goreng. Smażone banany spotykane są praktycznie w całej Azji – ale w Malezji poza samym smażeniem na koniec posypywane są jeszcze startym żółtym serem. Albo czekoladą. Albo obydwoma naraz!
Cena: 2-5 RM
Niektóre uwielbiam, inne jak Rojak omijam z daleka i to nie z powodu diety a z powodu smaku 😉
A my jedliśmy przepyszny rojak w Melace, fenomenalny balans słodkiego i ostrego,chrupkiego i soczystego!zagryzana poh piah!mniam..
Z daleka za to omijamy wszelkie odmiany cendalu, który uważamy za niejadalny!
Rewelacja, brakowało mi tych informacji, szczególnie zaraz po wylądowaniu w Kuala Lumpur 😉 A najlepsze Satay jadłem w Gerogetown na Penangu: http://www.wakacjeipodroze.com/moje-miejsca/penang-georgetown/
Pozdrawiam
Po takim poście od razu jest się głodnym 😀
Chendol i satay – moje ulubione!